W swoim życiu miałam ponoć wiele przeprowadzek. Pamiętam zaledwie jedną z nich. Bo jak pamiętać tą z akademika, gdy miała zaledwie kilka miesięcy? (tak! ha! niedowiarki jedne – mieszkanie w akademikach mam już zaliczone 😛 )

Trudno porównywać jednak pakowanie rzeczy z niecałych 50 metrów kwadratowych do niemal 120…

Stos kartonów z każą godziną rośnie pośrodku mojego pokoju. Część zniknęła. Ta mniejsza próbuje dogonić poprzedniczkę. 30 kartonów książek, jeden samych płyt, aż 7 ekologicznie posortowanej makulatury. A to wszystko zaledwie z mojego pokoju. Przeraża mnie myśl o pakowaniu ubrań O.o

Przełamałam się i wyrzuciłam wszystkie nigdy nie przeglądane gazety, Światy Wiedzy, Izi Pisi i temu podobne pochłaniacze pieniędzy nałogowej zbieraczki rzeczy wszelakich.

Przeglądając wszystkie papiery znalazłam segregator sprawdzianów i kartkówek z przedlicealnych szkół. Aż mnie przeraził ogrom piątek i celujących z wykrzyknikami. Co się stało, że nagle spadłam i nadal spadam? Dlaczego teraz tak bardzo mnie cieszy jak dostanę to słabe cztery?

Lajf iz brutal O.o

Muszę odgarnąć te piętra kartonowe, bo do łóżka się nie dostanę. I posortować mały bałagan biurkowy.

Byle do przodu i móc jutro mielić mięso na pasztet 😀 Nie wiem dlaczego , ale jest to moja ulubiona czynność podczas przygotowań do świąt. No i ubieranie choinki! Bo jakże by inaczej 😀 W tym roku nie będzie jednak pod sam sufit – cztero – pięciometrowa. I światełek na oknie nie ma, ani nad drzwiami wejściowymi. W tym roku prawdziwych świąt nie będzie.