Próbowałam z Nim rozmawiać o literaturze. Przerwał mi pocałunkiem. Próbowałam powtórnie, kiedy przestał. Zrobił to samo. Próbowałam kilkakrotnie. Powtórki z odpowiedzi.

ona: Porozmawiaj ze mną o literaturze.

on: Nie, bo Ty czytasz takie ambitne książki…

To nie ambitne książki. To tylko zaległości z liceum. 

Może jednak amibtnie. Może odrobinę. Ale irytuje mnie to samo co Hłaske, że nigdy nie będę w stanie przeczytać wszystkich książek, które pragnę poznać dogłębnie. Że zawsze pojawią się kolejne, które będą kusić. Będą warte mojej uwagi. Będą potrzebne, aby stać się człowiekem oczytanym. Człowiekem mądrzejszym. Z szerszymi horyzontami. Trudnymi słowami w głowie. Potrafiącym pisać coś więcej, niż tylko blog i ekonomiczne raporty.

 

Mimo to, chciałabym leżeć po kociemu, oparta o Jego ramię i rozmawiać o literaturze. O poezji. O słowach.